Przygotowując ćwiczenia dla studentów musiałem sięgnąć znów do filozofii XVII wieku. Dawno nie byłem "na tamtych stronach". Kartezjusz, Hobbes, Spinoza, Leibniz. Wszystko to lekko przestarzałe, czasem niedorzeczne (ten pomysł na wybór szyszynki, jako jedynego miejsca spotkań duszy i ciała), czasem zatrważające (na przykład podejście do zwierząt, które potem przez wieki będzie pokutować w kulturze Zachodu). Ale nad tymi wadami, niedociągnięciami unosi się duch uczciwości intelektualnej.
Nigdy nie patrzyłem na te systemy w ten sposób - teraz czytane na nowo wydają mi się świadectwem wielkości facetów je tworzących właśnie pod tym względem (przy czym chyba w najmniejszym stopniu dotyczy to Descartes'a).
Najjaśniej na tym firmamencie błyszczy Spinoza. Żyd, którego swoi chcieli zamordować za to, że uczciwie od nich odszedł, a obcy nie chcieli przyjąć (swoją drogą ciekawe, że Holandia już wtedy była azylem tolerancji na tle Europy targanej sporami politycznymi i wyznaniowymi, których ukoronowanie stanowiła wojna trzydziestoletnia). Ze swoich założeń, aksjomatów systemu, wyciąga niemal każdy możliwy wniosek - w tym całkowity determinizm (który przecież nie jest najfajniejszą opcją z możliwych, szczególnie dla osoby religijnej) - odrzuca tak wiele kategorii (dobro i zło).
Ale to co chyba najpiękniejsze u Spinozy to absolutne odrzucenie strachu przed śmiercią. W "bogu czyli przyrodzie", z którgo punktu widzenia powinniśmy Wszechświat postrzegać, nie należy żywić nadziei, ale nie należy się również bać - strach jest głupi, a głupota prowadzi do ludzkiego zła. Ot takie piątkowe krzepiące przyczynki do historii filozofii dla opornych.
Nigdy nie patrzyłem na te systemy w ten sposób - teraz czytane na nowo wydają mi się świadectwem wielkości facetów je tworzących właśnie pod tym względem (przy czym chyba w najmniejszym stopniu dotyczy to Descartes'a).
Najjaśniej na tym firmamencie błyszczy Spinoza. Żyd, którego swoi chcieli zamordować za to, że uczciwie od nich odszedł, a obcy nie chcieli przyjąć (swoją drogą ciekawe, że Holandia już wtedy była azylem tolerancji na tle Europy targanej sporami politycznymi i wyznaniowymi, których ukoronowanie stanowiła wojna trzydziestoletnia). Ze swoich założeń, aksjomatów systemu, wyciąga niemal każdy możliwy wniosek - w tym całkowity determinizm (który przecież nie jest najfajniejszą opcją z możliwych, szczególnie dla osoby religijnej) - odrzuca tak wiele kategorii (dobro i zło).
Ale to co chyba najpiękniejsze u Spinozy to absolutne odrzucenie strachu przed śmiercią. W "bogu czyli przyrodzie", z którgo punktu widzenia powinniśmy Wszechświat postrzegać, nie należy żywić nadziei, ale nie należy się również bać - strach jest głupi, a głupota prowadzi do ludzkiego zła. Ot takie piątkowe krzepiące przyczynki do historii filozofii dla opornych.
1 komentarz:
spinozę wielbić wypada, bo wielkim fizolem był i człowiekiem wielkim takoż. etyka wciąż czeka na lekturę, a i listy chętnie by się wciągnęło przy okazji. umówię się chyba z baruchem na nadchodzący rok.
Prześlij komentarz