sobota, 23 maja 2009

Trudne wybory

Za dwa tygodnie wybory do Paralmentu Europejskiego - będą to pierwsze wybory, na które pójdę bez żadnego przekonania na kogo oddać swój głos. Głosuję od 12 lat - w tym czasie opuściłem całkiem swiadomie tylko jedno głosowanie. Nie byłem na II turze wyborów prezydenckich, która rozegrała się między prawicowym a rynkowym fundamentalistą - pstanowiłem, że nie będę wybierał między dwoma oszołomami i spokojnie pojechałem do kina na "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" Zelenki. Do dziś uważam, zwłaszcza z perspektywy rządów Tuska i PO, że był to najlepszy wybór wtedy - nie głosować. Dziś w analogicznej sytuacji zastanawiałbym się, czy nie lepiej mieć za prezydenta fundamentalistę ideowego, który wykazuje choć odrobinę dbałości o sprawy socjalne (w przeciwieństwie do Tuska i jego kumpli).
Jednak nie o tych wyborach dziś myślę intensywnie. Kogo poprzeć w nadchodzącym plebiscycie? Pod uwagę biorę 3 listy: PdP Centrolewica, SLD oraz PPP. Najpierw plusy: z Centrolewicą byłem związany bardzo długo, znam sporo osób należących do SdPl i sam byłem członkiem tej partii, a dodatkowo mają na swojej liście Zielonych; SLD ma najbardziej wyrazisty program a jedna z kandydatek w województwie lubelskim ma mój ogromny szacunek, PPP zdaje się być najbardziej na lewo, a w dodatku nei jest postkomuną.
Teraz minusy: Centrolewica zaproponowała mieszkańcom wojeództwa lubelskiego głosowanie na warszawiaka Marka Borowskiego, a na ostatnim miejscu dodała bonus w postaci Izabelli Sierakowskiej - to niepoważne i pachnie z daleka grą - robimy wszystko by guru Borowski załąpał sięna brukselski stołek. W dodatku mam do nich ogromny żal, że bratają z PD i że wychodzą z tego takie syfiaste sytuacje, jak ta opisana przez Wojciecha Orlińskiego W dodatku to właśnie tego typu zagrywki, pęd do władzy za wszelką cenę zmarnował - pod rządami Borowskiego - szanse na nowoczesną i normlaną, nie-postkomunistyczną lewicę. Za to czerwona kartka,a więc PdP odpada.
Polska Partia Pracy jest podejrzana - żółta kartka z mojej strony za wystawianie w każdych wyborach w woj. lubelskim tej samej listy kandydatów, a także za fakt, że prawie niczego nei mogę się dowiedzieć o kandydatach. Mam pewne wątpliwości również odnośnie programu tej partii - na razie zostaje w puli, ale z dużym znakiem zapytania. Poparłą ja jednak Nowa Lewica, co jest okolicznością łagodzącą.
No i SLD - nie po to kiedyś wystąpiłem z tej partii żeby teraz oddawać im mój głos. Zwłaszcza, że głosując na kogokolwiek z listy popieram jej lidera, który na Lubelszczyźnie nie jest postacią ani miłą ani rozsądną. To człowiek byłęgo ministra sparwiedliwości Grzegorza Kurczuka, który reprezentuje sobą cały eseldowski syf epoki Millera i Czarzastego. Wielka żółta kartka z możliwością wzięcia pdo uwagę w sytuacji dramatycznej.
Lekko zazdroszczę w tej sytuacji mieszkańcom warmińsko-mazurskiego i podlaskiego - mają zarejestrowaną u siebie, jako jedyni w kraju, listę PPS, którym oddałbym mój głos bez mrugnięcia oka. Możnaby jesczez ewentualnie wziać zaśiadzenie z Urzędu Miasta i pojechać do tego województwa zagłosować, ale to byłoby działanie z serii - uwielbiam tracić niediele na nic nie znaczące gesty. Innym razem.

1 komentarz:

igor strapko pisze...

mam tak samo. Zieloni w szemranym towarzystwie (czy czasami nie występują w koalicji wespół z partią reprezentującą interesy tej siły, która generuje gros problemów społecznych, które Zieloni artykułują i chcą rozwiązywać?), PPP mało wiarygodna.