środa, 22 lipca 2009

30.01.1969

Czasami zastanawiam się, czy prawdziwym dniem, w który umarła muzyka nie był koncert The Beatles na dachu wytwórni Apple, a więc ostatnie wspólne publiczne granie Wielkiej Czwórki. O Bitlesach napisano już tony - nie umiem lepiej i nie chcę - myślę sobie często, że gdy trezba było oddać muzykę - całą późniejszą muzykę (z wyjątkiem Floydów oczywiście, bo jeśli przyjać date graniczną to mielibyśmy tylko The Piper At the Gates of Dawn, a historia muzyki bez Ciemnej Strony, Wish You Were Here i The Wall jest dla mnie nie do przyjęcia) na rzecz walki z rakiem lub głodem, to nie ponieślibyśmy jakiejś szczególnej straty, bo na ich płytach jest w zasadzie wszystko. A teraz będzie można jeszcze do tego zagrać...

Brak komentarzy: