piątek, 2 lipca 2010

Mistrzostwa a polskie wybory

Mistrzostwa powoli dobiegają do swojego końca - chociaż przed nami najciekawsze mecze. Za chwilę Brazylia zmierzy się z Holandią, a jutro epicki pojedynek Niemcy-Argentyna. Nie obejrzałem wszystkich spotkań - widziałem pewnie mniej niż połowę - ale odnoszę wrażenie, że nie był to turniej bez historii. Może poza wyeliminowaniem Włoch przez naszych południowych sąsiadów i blamażu reprezentacji Francji.
Dla mnie to również turniej bez żadnych emocji - więcej emocji przeżywam na meczu III-ligowej Avii, czy oglądając moją ulubioną ligę Francuską. Czym jest to spowodowane? Prawdopodobnie nadmierną eksploatacją piłkarzy, ale także tym, że główne ligi europejskie są dziś na tak wysokim poziome, że trudno im dorównać skrzykując na chwilę nawet najlepszych synów narodu.
Może więc po prostu piłka nożna w wydaniu narodowym się kończy? Czas może pomyśleć o turniejach - bo ta formuła jest świetna - ale z udziałem najlepszych drużyn z poszczególnych lig. Czyż nie fajniej byłoby oglądać Międzykontynentalne Mistrzostwa Lig Światowych - z systemem eliminacji, rozgrywkami w grupach, drabinką. W sumie mamy Ligę Mistrzów, ale to jednak nie to samo - brakuje tego miesiąca w hołdzie piłce, w którym cała uwaga skupiona jest na piłce, bramkach, kibicach i sędziach. Więc chodzi o taką fajniejszą ligę mistrzów, obejmującą dodatkowo cały świat.
Ponieważ takie myślenie - wychodzące poza ustalone w XX wieku kanony - jest dalekie obu kandydatom w niedzielnych wyborach, moja decyzja może być tylko jedna - pójść i skreślić obu, dopisując ewentualnie Franka Zappę.

Brak komentarzy: