poniedziałek, 5 lipca 2010

O tym jak nie wziąłem udziału w obronie Westerplatte

Skala histerii wywołana możliwością objęcia urzędu Prezydenta RP przez Kaczyńskiego zdziwiła mnie przeogromnie. W lamencie nad tą potencjalnością, a potem głośno wyrażonym uczuciu ulgi , prym wiodła oczywiście Gazeta Wyborcza. W 2. turze, jako wyborca Franka Zappy, zjawiłem się przy urnie z poczucia obowiązku, a raczej z resztek dobrego wychowania. Oddałem swój głos i nie bardzo nawet wiedziałbym jak odnieść się do zwycięstwa Kaczyńskiego. Prawdopodobnie tak samo jak do wygranej Komorowskiego - trudno...
Ale tak niespotykana skala ulgi "elit" jest po prostu nie do pojęcia. Przecież "elity" czytają Konstytucję ze zrozumieniem. Przecież trudno jest ich oszukać, że Prezydent może w Polsce cokolwiek hamować lub czemukolwiek specjalnie się przeciwstawiać. A jednak czytając powyborcze wypowiedzi czuję się tak jakby PO i Wyborcza w niedzielę obronili Westerpaltte przed najazdem Hunów. Być może jednak PiS ma rację, że to inny w naszym kraju żyje z konfliktu. Ciekawe.

Brak komentarzy: